15 Minutowe miasta – Fikcja czy realne zagrożenie?
Koncepcja 15 minutowego miasta jest przedstawiana od kilku miesięcy jako plan kilku/kilkunastu miast w Polsce, oraz na przestrzeni wielu lat za granicą. Czy mamy się czego obawiać, czy jednak jest to strach zbudowany na wyrost?

Koncepcja 15 minutowego miasta jest przedstawiana od kilku miesięcy jako plan kilku/kilkunastu miast w Polsce, oraz na przestrzeni wielu lat za granicą. Czy mamy się czego obawiać, czy jednak jest to strach zbudowany na wyrost?
Koncepcja 15 minutowego miasta.

W teorii 15 minutowe miasto ma być gwarancją dla mieszkańców iż w ciągu tych tytularnych 15 minut mogą dotrzeć do wszystkich ważnych lokalizacji takich jak sklep, przedszkole, szkoła, urzędy państwowe, miejsce pracy, miejsce rekreacji itd. Teoretycznie jest to wiec pomysł na modernizację miast pod kątem ułatwienia życia dla ich mieszkańców – czy jednak aby na pewno?
Kiedy politycy mówią, że coś jest dobre, podskórnie wiedzą iż to działa w odwrotną stronę.
15 minutowe miasto to tylko teoretycznie „dobra koncepcja” – ponieważ jest to plan „smart city” – miasta szybkiego i inteligentnego. Jest to o tyle niebezpieczne iż znając zapędy globalistów względem „ekologii” i połączenia projektu 15 minut z opłatami za wjazd do miasta kierowców samochodów spalinowych, możemy wyrazić zgodę na przeistoczenie miasta w swoiste ghetto dla ludzi.
Klatka miejska – to nie jest słowo na wyrost.

Wyobraźmy sobie taką sytuację iż samochody spalinowe nie będą mogły wjechać na teren takiego miasta, wszyscy którzy chcą się poruszać muszą korzystać z drogiej komunikacji miejskiej, lub z pojazdów napędzanych prądem – tudzież siłą własnych mięśni (rower, hulajnoga, deskorolka itd).
Znając praktycznie zerowe możliwości samochodów elektrycznych wyjechanie z miasta może być bardzo utrudnione, z racji tego iż samochód po jakimś czasie wyładuje swe akumulatory i trzeba będzie go gdzieś naładować, komunikacja miejska już jest droga, a co dopiero kiedy zlikwiduje się segment paliwowy i
wprowadzi podatek i nakaz odsprzedaży energii elektrycznej? Kogo będzie na to stać?
Nawet jeżeli wyjazd z takiego miasta nie będzie zakazany, pojawiają się wielkie komplikacje.
Smart City to miasto powszechnej kontroli w myśl modelu Chińskiego. Już teraz widzimy co rusz nowy monitoring i wymianę paneli na te „ekologiczne”.
Oczywiście ekologiczne tylko z nazwy. Mieszkanie w takim „smart city” – czy jak kto woli 15 minutowym mieście odcina nas całkowicie od możliwości zakupu podstawowych produktów spożywczych nie skażonych „przetworzeniem” i śmiertelnie niebezpiecznym dla organizmu GMO.
Obecne rozleniwione społeczeństwo zadziera nos w momencie w którym w ich osiedlowym sklepie nie ma towaru który jest im potrzebny. Spożywając więc coraz więcej substancji mięsopodobnych, warzywo podobnych – nie dających im pełnej gammy odżywczych wartości doprowadzi to ich do
jeszcze większego rozleniwienia, a być może problemów z cukrzycą – która jak wiemy dziś w badaniach została obniżona, i jak kiedyś mając 100 jednostek nie musieliśmy się martwić, tak teraz mając powyżej 100 jednostek cukru lekarz może nam wmówić iż jesteśmy cukrzykami.
Zobaczmy co na to Agenda 2030

Ilekroć widzimy „nowy pomysł” zarządców polskojęzycznych musimy zastanowić się, czy aby Agenda 2030 nie nakazuje im wprowadzenia tego, o czym kłamliwie mówią iż to „innowacja”.
15 Minutowe Miasto to nic innego jak cel numer 11 Agendy 2030 o „zrównoważonym rozwoju miast”.
Przyjrzyjmy się jakie podpunkty wpisują się w to zagadnienie:
11.3 Do 2030 roku zwiększyć stopień inkluzji, zapewnić zrównoważoną urbanizację i partycypację w zintegrowanym i
Agenda 2030. Cel numer 11
zrównoważonym planowaniu i gospodarowaniu osiedlami ludzkimi we wszystkich krajach.
11.6 Do 2030 roku obniżyć niekorzystny wskaźnik negatywnego oddziaływania miasta na środowisko per capita,
zwracając szczególną uwagę na jakość powietrza oraz gospodarowanie odpadami komunalnymi i innymi zanieczyszczeniami.
11.B Do 2020 roku znacząco zwiększyć liczbę miast i osiedli ludzkich korzystających z opracowań i wdrażających zintegrowane polityki i
plany dążących do zwiększenia inkluzji i wydajności wykorzystywania zasobów, łagodzenia skutków i przystosowania do zmian klimatycznych, odporności na skutki katastrof. Należy rozwijać i wdrażać kompleksowe zarządzanie ryzykiem katastrof na wszystkich poziomach, zgodnie z Ramami Działania na Rzecz Ograniczania Ryzyka Katastrof na lata 2015 – 2030 (Sendai Framework for Disaster Risk Reduction 2015- 2030).
Do 15 minutowego miasta można dopisać wiele innych inicjatyw, jednakże Agenda 2030 mówi nam jasno i klarownie co nam planują zrobić.
Dla czytelników nie obeznanych w temacie, streszczę te trzy podpunkty:
- 11.3 – Wprowadzenie planowania komunistycznego, kontrola i partycypacja osiedli ludzkich poprzez „bezpieczeństwo” w postaci kamer Face ID
- 11.6 – Ograniczenie, bądź likwidacja samochodów spalinowych na terenach miast 15 minutowych. Całkowita likwidacja kotłów grzewczych zasilanych na pellet, drewno, węgiel i później gaz ziemny.
Likwidacja kopalń na obszarach miejskich, oraz zwiększenie kontroli „segregacji śmieci” która jak wiemy jest jednym wielkim przekrętem lokalnych watażków mafijnych. - 11.B – Wprowadzenie kampanii dotyczących „ochrony klimatu”, propagandy antysmogowej, z naciskiem na dotarcie poprzez najwrażliwsze bodźce ludzkie – strat przed utratą domostwa z racji na „klimat”.

Miasta narzekają na „rozlewanie się” – To propaganda.
Jak czytamy na portalu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa:
„Miasta „rozlewają się” w zatrważającym tempie. W związku z tym rosną też odległości. Dziś ze świecą możemy szukać szewca na rogu albo małej piekarni tuż pod naszym domem. Żeby zrealizować nawet najbardziej podstawowe potrzeby, musimy często spędzić całe godziny za kierownicą samochodu. Jak sobie radzić z tym problemem?”
um.warszawa.pl
Jest to czysty slogan propagandowy mający tylko cząstkę prawdy w sobie. Jest to typowe działanie w myśl zasady – wytwórz problem i zwalcz go zyskując tytuł bohatera.
Kraków, Warszawa, Gdańsk, Katowice, Wrocław, Poznań – to nie są miasta z historią sięgającą tylko obecnego wieku – prosperują one od wieków!
W XX wieku pomimo wielkości tych miast i trudności w komunikacji (W PRL mało kto miał samochód) nikt nie myślał o koncepcji miasta 15 minutowego. Nawet za czasów II Rzeczypospolitej tak idiotycznych i niebezpiecznych planów nie było, choć klika sanacji nie takie absurdy wymyślała!
Miasta takie jak Warszawa narzekają na to iż nie ma małych przedsiębiorców którzy imali by się drobnych usług – oczywiście jak to zawsze jest – wina jest, ale winnego nie ma!
Za obecny problem z dotarciem do małych przedsiębiorców odpowiedzialność spada nie tylko na polskojęzycznych zarządców siedzących na Wiejskiej, ale także i na Urzędy Miasta i Radnych!
Ciągłe zadłużanie miasta i społeczności zamieszkałej w nim, złe gospodarowanie i przepłacanie za wszystko co się da – to przecież wina Urzędów i Radnych!
Idiokracja ma to do siebie, że urzędnicy „państwowi” wywodzą się z tezy iż jeżeli coś nie jest ich to przecież nie trzeba tego szanować.
Politycy rozkradli miliardy złotych i jakoś nikt ich za to nie ściga – więc jeżeli Pani Jadzia (Imię przypadkowo wybrane) zapłaci za ławkę nie 1000 zł a 30 000zł to przecież nikt problemu nie zrobi.
w „Polskim” prawodawstwie nie ma przecież artykułu karnego który by ścigał urzędnika za to, że sprowadził budżety danego powiatu/miasta/wsi do ruiny, oraz jego decyzje były efektem braku kompetencji i nie pojmowaniu zasad negocjacji handlowych. Wysokie czynsze za najem lokalu w obecnej ukrytej depresji finansowej znacznie utrudniają założenie działalności, lub przeniesienie jej w bardziej oblegane miejsca w mieście. Polacy choć są Narodem sprytnym zwyczajnie boją się zakładać firmy z racji iż system podatkowy to jedna wielka kpina, nie mówiąc już o trudności w rozliczaniu się.
Notorycznie powstają co rusz to nowe daniny, opłaty i zwiększane są poprzez fatalne gospodarowanie opłaty za wszystko – Nie jest to zachęcające, a wręcz odstrasza młodych aby zaczęli realizować się w swym ukochanym fachu.
Jednakże jak to jest w idiokracji : „Jaki jest najlepszy samochód – Służbowy” nikt przecież za nie szanowanie służbowego samochodu do więzienia nie pójdzie, lub nie odpowie majątkiem własnym.