Adam Bodnar – rzecznik praw ukraińskich?

Skandaliczna wypowiedź
Pan Adam Bodnar urodził się w 1977 roku. Jest to polski prawnik, nauczyciel akademicki, doktor habilitowany nauk prawnych, działacz na rzecz praw człowieka. W latach 2010–2015 był wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jednak najbardziej znany opinii publicznej jest z funkcji rzecznika praw obywatelskich latach 2015–2021. Nasuwa się pytanie których obywateli przez 6 lat był rzecznikiem, gdyż zaledwie kilka miesięcy, po zakończeniu funkcji lobbuje on za przyznaniem praw wyborczych Ukraińcom. Podobnie jak innym obcokrajowcom mieszkającym w Polsce.
Adam Bodnar/Twitter
Uważam, że mieszkający na stałe w Polsce obywatele Ukrainy, podobnie jak obywatele UE, powinni mieć prawo udziału w zbliżających się wyborach samorządowych. Serdecznie zapraszam do lektury mojego felietonu dla @gazeta_wyborcza
Czyli nie jest to wyrwana z kontekstu wypowiedź, a Pan Bodnar popełnił cały felieton dla Gazety Wyborczej i wyraźnie lobbuje na rzecz praw Ukraińców w Polsce. Wpisuje się to w cały szereg wypowiedzi różnych polityków związanych z obozem rządzącym i nie tylko. Na łamach Gońca Królewskiego już parokrotnie informowaliśmy państwa o zamiarach unii polsko-ukraińskiej i planowanym wykorzystaniu elektoratu mniejszości ukraińskiej w perspektywie wyborów. Sprawdźmy zatem co Pan Bodnar dokładnie napisał w swoim felietonie.
Adam Bodnar/Gazeta Wyborcza
Jeśli nie będą mogli pójść do wyborów, to będą z nami żyli i mieszkali, ale zostaną postawieni w sytuacji milczenia(…) Polskie społeczeństwo coraz bardziej zrasta się ze społecznością ukraińskich migrantów i uchodźców, co widzimy w autobusach, teatrach, kinach, szkołach, a także w przedszkolach. Warto postawić kropkę nad „i”(…) Teraz wszystko się zmieniło. Obywatele Ukrainy uczestniczą w życiu społeczności lokalnej, pracują, płacą podatki, wychowują dzieci. Nie ma powodu, by nie mieliby mieć wpływu na wybór władz lokalnych (…) Uważam, że mieszkający na stałe w Polsce obywatele Ukrainy, podobnie jak obywatele UE, powinni mieć prawo udziału w zbliżających się wyborach samorządowych.
Morawiecki zadłuża Polskę, by ozłocić Ukraińców.
24 czerwca gruchnęła informacja o pożyczce w kwocie 9’000’000’000 Euro jaką przyznała na pomoc Ukrainie Komisja Europejska. Pan Premier jest bardzo zatroskany o pomoc Ukrainie w wypłatach dla tamtejszej budżetówki. Festiwal dobroczynności trwa. Polska się zadłuża, Morawiecki rozdaje, a Ukraina się cieszy z dobrodzieja. Niestety tymi dobrodziejami są Polacy, którzy jeszcze kilka pokoleń będą borykać się z konsekwencjami dzisiejszych decyzji Rządu. Socjalizm uprawiany przez partię rządzącą już przyzwyczaił Nas do kiełbasy wyborczej w postaci licznych pakietów pomocowych przyznawanych akurat w trakcie kampanii. Jednak łakomym kąskiem dla klasy politycznej jest mniejszość Ukraińska licząca w Polsce już około 6’000’000(1’500’000 przed wojną + 4’441’000 po 24.02). Łakomym na tyle, iż teraz to bardziej Ukraińcy i ich potrzeby, interesy są w orbicie zainteresowań polskojęzycznych polityków niż Polacy.

Pomoc uchodźcom z Ukrainy? To znaczy komu?
Nie koniec bohaterskiej postawy Polski na rzecz wschodniego sąsiada będącego w konflikcie z Rosją. Bank Rozwoju Radu Europy udzieli 450 mln euro pożyczki na finansowanie pomocy uchodźcom z Ukrainy. Umowę w tej sprawie już podpisało Ministerstwo Finansów.
Ministerstwo Finansów
Pożyczka zostanie przeznaczona na refinansowanie wydatków Funduszu Pomocy utworzonego w BGK w celu finansowania pomocy obywatelom Ukrainy w związku z trwającą wojną
Wypada przypomnieć jednak, iż ludzi ze statusem uchodźcy mamy bardzo mało, gdyż wymusił to sam Rząd Polski w swojej ustawie „o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym
na terytorium tego państwa” z dnia 12.03.2022 w której niejako wymusił na Ukraińcach, aby nie starali się o taki status tylko ustawili się tłumnie po numer PESEL. Jeśli osoba przybywająca na teren Polski po 24.02 otrzyma status uchodźcy, nie otrzyma wypłaty żadnego pakietu socjalnego przewidzianego w wyżej wymienionej ustawie. Wizja unii z podupadającym państwem ukraińskim zatem układa się w spójną całość, a politycy z premedytacją wikłają Polskę w ten pod wieloma względami niekorzystny układ.

Oswajanie Polaków z chorą wizją Polukru.
Widać olbrzymią konsekwencję w dążeniu do jak najcieplejszych relacji z Ukrainą. Od samego początku operacji wojskowej na Ukrainie nie ma tygodnia, by w mediach nie pojawiła się laurka dla tego państwa i jego obywateli czy dzielnej postawy wojaków z neonazistowskiego pułku Azow. Przykrywa się to wszystko górnolotnymi hasłami o braterstwie, obronie wolnej Europy czy solidarności wobec państwa, które padło ofiarą nieuzasadnionej inwazji. Jednak, gdy emocję opadną, a Polacy wezmą się za obliczenia i chłodną analizę „za i przeciw” szybko odkryją, iż jedynymi beneficjentami projektu są politycy. Politycy, którzy w zamian za pomoc ponad możliwości Polski nie potrafią nawet oczyścić ropiejącej rany po ukraińskim ludobójstwie na Polakach i utemperować banderyzmu. Pomoc romantyczną, gdyż poza satysfakcji z roli samarytanina i pozornej poprawy w demografii nie ma żadnego interesu Polski. Nie jest z pewnością nim ładowanie pieniędzy w dobie kryzysu do worka bez dna, jakim szybko się okaże jedno z najbardziej skorumpowanych krajów w Europie.